Kontrole inspekcji i urzędów są wpisane na stałe w funkcjonowanie przedsiębiorcy i życie konsumenta, czy pracownika. Bez wątpienia kontrole inspekcji pracy, inspekcji handlowej, inspekcji sanitarnej, czy Delegatury Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów stanowią istotną uciążliwość w prowadzeniu dzielności gospodarczej, a w szczególności w prawidłowej i terminowej obsłudze klienta. Jednak czy kontrola przeprowadzona zgodnie z przepisami prawa może być efektem czynu nieuczciwej konkurencji?
W tym miejscu warto przypomnieć jak ustawodawca definiuje czyny nieuczciwej konkurencji. Oto w art. 3 ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U. Nr 47, poz. 211; tekst jednolity z dnia 26 czerwca 2003 r. (Dz.U. Nr 153, poz. 1503) generalnie za czyn nieuczciwej konkurencji uważa się działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta, a w szczególności zachowania przedsiębiorcy: wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa, fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług, wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług, naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa, nakłanianie do rozwiązania lub niewykonania umowy, naśladownictwo produktów, pomawianie lub nieuczciwe zachwalanie, utrudnianie dostępu do rynku, przekupstwo osoby pełniącej funkcję publiczną, a także nieuczciwa lub zakazana reklama, organizowanie systemu sprzedaży lawinowej oraz prowadzenie lub organizowanie działalności w systemie konsorcyjnym.
Zważywszy powyższe definicje ustawowe (ogólną i szczególną), spróbujmy przyjrzeć się ich działaniu na gruncie praktycznym w zakresie kontroli, jakim są poddawani na co dzień przedsiębiorcy. Nie będzie żadnym odkrycie stwierdzenie, że dużą część zawiadomień do organów kontroli wpływa od podmiotów konkurencyjnych. Bezwzględnie składanie fałszywych doniesień wyczerpuje zarówno dyspozycje przestępstw z kodeksu karnego, jak również czynów nieuczciwej konkurencji zdefiniowanych w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Dlatego takie zachowania przedsiębiorców zasługują na bezdyskusyjną dezaprobatę społeczną i prawną. Z uwagi na swą oczywistość zostają wyłączone poza nawias niniejszych rozważań. Zajmijmy się więc takimi zawiadomieniami, które zawierają informacje wyłącznie prawdziwe, a ich złożenie przez podmiot konkurencyjny do odpowiednich organów kontroli jest uzasadnione i stanowi wręcz wyraz obowiązku obywatelskiego z art. 304 kodeksu postępowania karnego, w myśl którego każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ma społeczny obowiązek powiadomienia o tym organów ścigania. O ile przy przestępstwach mamy sytuację klarowną, o tyle o czynach skatalogowanych w ustawach szczególnych i ustalanych w czasie wszelkiego rodzaju kontroli - sytuacja przestaje być oczywista. Oto bowiem w praktyce zawiadomienie o złamaniu przez danego przedsiębiorcę norm BHP, norm sanitarnych, norm bezpieczeństwa, czy też podjęciu działań monopolistycznych, spowoduje w pierwszej kolejność badanie ze strony organów kontroli – jakimi przesłankami kieruje się składający doniesienie. Niestety, nie jest to uzasadnione ustawowo. Oto bowiem, przy którejkolwiek inspekcji kontroli w materii ustawowej odnajdujemy zawsze ten sam cel – jest pozostawanie na straży praworządności tj. nadzoru i kontroli przestrzegania prawa w danej dziedzinie np.: prawa pracy przy inspekcji pracy, prawa ochrony środowiska przy inspekcji ochrony środowiska, czy też prawa ochrony konkurencji i konsumentów w przypadku UOKiK. Oznacza to, że priorytetem działań instytucji kontrolnych winny być zawsze zachowania skupione na sprawdzeniu, czy zachowania przedsiębiorcy opisane w zawiadomieniu stanowią naruszenia prawa. Nic zaś nie uzasadnia kontroli zawiadamiającego lub wręcz odrzucenia jego zawiadomienia z uwagi na reprezentowanie branży konkurencyjnej. Takie zachowania ze strony przedstawicieli organów kontroli – nie tylko nie prowadzą do realizacji celu nadzoru i kontroli nad praworządnością zachowań przedsiębiorców, ale przyczyniają się do zaburzenia konkurencyjności uczestników rynku, jak i osłabienia ochrony podmiotów szczególnie chronionych z uwagi na swą pozycję na rynku tj. pracowników, czy konsumentów.
Zobrazować i wykazać powyższe najlepiej jest na praktycznym przykładzie. Oto przed kilkoma laty na rynek wprowadzono jako surowiec spełniający formalnie wszelkie normy bezpieczeństwa, materiał zakupiony przez przedsiębiorcę i wykorzystany przy wykonaniu usługi. Usługę wykonano zgodnie z normami sztuką danego rzemiosła. Aktualnie, po kilku latach prawidłowego użytkowania surowiec ujawnił cechy niebezpieczne zarówno dla środowiska, jak i użytkowników. Szkodliwość potwierdziły niezależne badania laboratoryjne wykonane w jednym z większych ośrodków uniwersyteckich. Zgłoszenia do organów kontroli poczynione przez przedsiębiorcę wykonującego niegdyś usługę przy użyciu tegoż surowca spotkały się z niechęcią i odrzuceniem ze strony instytucji kontrolnych powołanych do ochrony zarówno w sferze bezpieczeństwa produktu, jak i ochrony środowiska. W uzasadnieniu swej biernej postawy, jako argument istotny instytucje kontroli wskazują na konkurencyjność istniejącą na rynku miedzy zgłaszającym, a producentem. To przykład bardzo rażący, ale nie odosobniony.
Konkluzja jest mało optymistyczna - jako przedsiębiorcy działający na rynku konkurencyjnym mamy najdogodniejszy dostęp do informacji o łamaniu prawa przez podmioty konkurencyjne co w pełni uzasadnia wielość zgłoszeń pochodzących z tego kręgu podmiotów. Niestety, musimy liczyć się z faktem, że nasze zgłoszenie do instytucji kontrolnych zostanie potraktowane nieobiektywnie z uwagi na reprezentowanie branży konkurencyjnej do przedsiębiorcy dopuszczającego się łamania norm prawnych. Pozostaje więc dylemat – podjąć jedynie działania w sferze cywilnej, cz karnej ze zupełnym pominięciem drogi administracyjnej, czy też próbować szczęścia składając informację do organów kontroli? Na pewno praktyka wskazuje, że większą skuteczność i gwarancję powodzenia przyniosą działania na wszelkich płaszczyznach prawa tj. w sferze prawa cywilnego, karnego i administracyjnego. Jednak nadal bez odpowiedzi pozostają pytania: – w jakim w istocie celu funkcjonują instytucje kontroli na szczeblu administracji rządowej i samorządowej? Czy prawidłowo funkcjonuje państwo, które z podatków swych obywateli – konsumentów, pracowników i przedsiębiorców utrzymuje liczne zastępy kontrolujących, którzy wartościują zgłoszenia z uwagi na autora, a nie na ich treść, niejednokrotnie pouczając zgłaszającego, że może być za swą gorliwość ukarany.